Ja dzis w Gdansku mialem taka sytuacje....
Witajcie!
Wczoraj rano telefon... babka potrzebuje fotki 2letniej coreczki. W sumie z 20-30 dobrych zdjec. Nie bylo negocjacji ceny, wszystko okej... Pani zalezalo na czasie wiec mialem byc u niej w domu przed 9:00 no i mialem zadzownic z 20 min przed przyjazdem, zeby ubrala coreczke. Mimo, ze namawialem na plener kobieta upierala sie przy domu.
Adres... ulica Lakowa :neutral: ( kto z trojmiasto wie o co chodzi )
Dzwonie do kobiety rano i nie odbiera... poczta... dojechalem na miejscu dzwoni ona ( slychac, ze zaspana ) gdzie jestem, no ja ze juz jade ulica tylko, ze nie ma takiego numeru jak podala... ona mowi zebym zostawil auto i wszedl w brame bo autem sie nie zmieszcze... mowie, ze okej i ze za 10min bede. I sprawa zaczela mi smierdziec... pod drugiej strony ulicy stalo auto i kolo niego dwoch karkow. Jeden rozmawial przez telefon... po chwili wsiedli do auta i ustawili sie z 100metrow za mna. Wysiadlem z auta ide do bagaznika gdzie lezy torba ze sprzetem a widze katem oka, ze z mercedesa wysiada dwoch typow... no to bach bagaznik i do auta. Patrze w lusterko karki wsiadaja do auta.
Brama okazala sie nie taka waska wjechalem w nia i zaraz za brama zatrzymalem sie i sobie patrze w lusterku... 5minut i widze w bramie dwoch panow z mercedesa. No to rura i tyle mnie widzieli... po 10minutach telefon ot tej babki gdzie ja jestem, ze tak sie nie robi... powiedzialem ze niech szuka frajerow gdzie indziej i tyle...
Brrr... az strach pomyslec co by bylo w tej bramie jak bym tam wlazl z torba ze sprzetem...
UWAZAJCIE !!!
P.S: Mercedes byl kremowy i mial tablice z Warszawy, model 124.