Niedzielne przedpoludnie. male miasteczko k. Olsztyna na Warmii. Komunia. Stoje sobie w przedsionku kosciola z aparatem i torba. Oczywiscie gajerek, bo to moja chrzesniaczka i jej swieto. Podchodzi do mnie koles z nikonem (rzuca sie w oczy - D 70 chyba? i szklo kitowe) no i zaczyna sie dialog:
- Robi pan tu zdjecia?
- robie
- Bo wie pan to ja tu bylem zamowiony
- ale spokojnie. ja robie dla siebie
- aha. to dobrze. bo wie pan ja tu bylem zamowiony - zaznaczyl
Po czym zaczal mi tlumaczyc ze nikony maja kiepski balans biel, no i w ogole, ze to kiepski sprzet I ze ciezko nim dobre zdjecia robic i ze Canon jest o wiele lepszy

ps. rodzice mieli placic oczywiscie za zdjecia na komunie