Mea culpa, mea culpa... w takim razie faktycznie przyznaje się do błędu. Ale czy w takim razie jeżeli usłyszę w filmie jakiś dowcip, to nie mogę go potem opowiedzieć koledze za piwo? Bo co, bo właścicielem praw autorskich jest dystrybutor (producent) filmu? (wiem, przykład jest głupawy, ale chodzi o sam fakt). W końcu to już jest czerpanie korzyści majątkowej za czyjś tekst.