Ostatnio przejrzałem fotki, jakie robiłem 18-125, i zauważyłem, że 90% z nich to mieści się w ogniskowych 18-50. Owszem zdarza się korzystać z dłuższych ogniskowych ale to sporadycznie. Zaczynam się zastanawiać nad tym coraz częściej. W dodatku jak porównuję foty ze stałki z tymi z zooma 18-125 to... wzdycham i akceptuję to co zoom mi daje.
I dlatego ostatnie moje przemyślenia idą w kierunku rezygnacji z 18-125 a w zamian kupić... no właśnie, co? 24/1.4L? A może nie warto? Może wystarczy 24/2.8? Ludziska chwalą sobie bardzo 35/1.4L ale ten przy cropie 1.6 to już taki nie do końca standard.
Dużo dobrego czytałem o tej 24/1.4L. Przy cropie x1.6 daje standard 33mm więc w sam raz na spacer z ew. 50-tką w kieszeni lub nawet z 70-200 w Lowepro Top Load Zoom AW. W pomieszczeniach też w sumie OK no i ta jasność. Od f/2 wzwyż ponoć żyleta.
Obleciałem parę imprez pięćdziesiątką (chwilami było trochę ciasnawo) i zadziwiająco szybko przywykłem do nożnego zooma. Więc tu raczej nie widziałbym problemu z kroczkiem w przód lub w tył.
Co sądzicie? Ta moja rozterka jest poszukiwaniem jak najlepszej jakości kosztem niewąpliwie bardziej wygodnego rozwiązania jakie daje zoom.