Marcin, a ja rozumiem Snowborder'a. Też mnie już szlag trafia, jak patrzę co C wyprawia w segmencie profi i semi-profi. Co premiera to wtopa - jak nie układ AF-u, to krzywo montowane matryce. To wstyd, że nadal najlepszym i najpewniejszym użyciu sprzętem stajni C jest 1ds mkII. I kupiłbym to body, gdyby nie "fantastyczna" wprost ergonomia użytkowania tego aparatu - kombinacje przycisków rodem z Microsoftu i do niczego się nie nadający LCD ze skomplikowanym powiększaniem. I te bateria z ładowarką "podróżną" wielkości pudełka do butów. Więc po sprzedaży 1ds mkI kupiłem 5d. I co? I okazało się, że C zapomniał, że jak się robi body za 2500$, to jeszcze wypadało by dać jakiś sensownie działający układ AF. A co zrobił C? Wtrynił AF z amatorską kalibracją, z tolerancja 1DOF dla danej przysłony (seria 1 ma tolerancję 1/3 DOF). Jaki jest tego efekt? Ano taki, że wszystkie jasne szkła na pełnej dziurze są praktycznie do użycia tylko z centralnym punktem AF (niby po co z innymi, skoro C i tak uznał, ze w segmencie semi-profi powiązanie spota z aktywnym punktem AF nikomu nie jest potrzebne).
Czy da się 5d robić zdjęcia? Oczywiście, i to nawet bardzo dobre. Czy czuję się rozczarowany komfortem pracy z AF w 5d vs seria 1? Tak, i uważam, że wydająć 2500$ nie powinienem mieć takich odczuć.
Dla mnie wybór po między sytemami jest obecnie prosty. Sprowadza się do pytania, kto prędzej uzupełni braki? N w szklarni, czy C w body. Jeśli N poprawi (AF-s) 50, 85, wypuści 35/1.4 i porządny, lekki travelzoom (odpowiednik 24-105), to jak dla mnie d3 będzie dobrym wyborem. Jeśli C wypuści coś a'la 3d (uszczelnienia, porządny AF) to nie będzie sensu się przesiadać. Do końca roku, myślę, że się wyjaśni.