Tu sie nie zgodze.
W fotografii zawodowej chodzi o.....zarabianie pieniedzy. Jesli klient zaplaci za zdjecia zrobione pudlekiem po butach z dziurka, tudziez Smiena to wysmienicie bo koszta mniejsze. Jesli klient zaplaci za zdjecie, ktore zawodowiec ma zrobione dawno temu, tez wysmienicie.
Ale o ile zawodowiec moze sobie odpuscic tego klienta, zrobic zdjecia dla nastepnego, to sytuacje rodzinne, wakacyjne, itp, ktore uciekna hobbysci-amatorowi z braku aparatu, juz raczej nie powroca. Dziecko nie zrobi na zyczenie drugi raz pierwszego kroku, bo tata czekal az aparat stanieje o kolejne 100PLN. Tak jak nie mozna uwiecznic w zastepstwie pierwszego kroku dziecka sasiada. Tzn, mozna, ale tylko sasiad zsie z tego ucieszy.
Zawodowcowi to rypka, czyje dziecko sfotografuje, grunt zeby mu za prace zaplacono.
Ja kupilem 5D w styczniu 2007, pare dni przed ktorymis tam targami foto, gdzie to wszyscy z racji 18-miesiecznego okresu u Canona, spodziewali sie 5D mkII. Tylko dlatego, ze jechalem w miejsce, w ktore juz pewnie nie pojade ;-) Moglem wiec sobie podziwiac ktorys tam cud swiata z mysla, jaki to ja se kiedys wypasiony aparat kupie (jak stanieje), albo .... robic zdjecia.
Oczywiscie sprawa wyglada inaczej jezeli amator to nie hobbysta-fotograf, tylko hobbysta-onanista-sprzetowy. Wtedy wszelakie abberacje i dziwactwa w zakupie sprzetu foto sa zrozumiale ;-) Wtedy niejako sam proces zakup sprzetu i w slepiania sie godzinami w cegly i tabelki, ceny, jest samym hobby (dziwnym i niezrozumialym jak dla mnie).
Pamietajcie, ze profesjonal, zyje z foto i mu sie zkaupiony sprzet zwraca. W przypadku amatora czy hobbysty, z zalozenia to jest studnia bez dna do ktorej sie wylacznie doklada. Darcie szat zracji wahan ceny o 5 procent to bezsen. Jak juz pisalem, kupic tanszy sprzet i miec frajde (z robienia zdjec) od razu.
Marcin