Ja bym chciał jeszcze poruszyć kwestię tych zakichanych obszarów zabudowanych.

W Europie zachodniej nie ma problemu - są drogi szybkiego ruch, autostrady, jest którędy jechać. Ale u nas w większości drogi prowadzą przez wsie, tablica oznaczająca koniec obszaru zabudowanego oznacza zarazem początek następnego i telepaj się tu człowieku przez Polskę 50 km/h ??: Potem krążą dowcipy typu: "ile dni jechałeś ze Szczecina do Przemyśla i gdzie miałeś noclegi?"

Druga sprawa - jak się te tablice stawia. Pojeździłem trochę po Europie zachodniej i tam jak była wieś (taka typowa: ciągnie się parę kilometrów, bo wszyscy chcieli mieszkać koło drogi, jedno skrzyżowanie, przy nim sklep, bar i ewentualnie kościół), to biała tablica stała 500m przed tym głownym skrzyżowaniem, a przekreślona biała - 500m za. I to był cały obszar zabudowany. Leciał człowiek sobie 90-100km/h, zwalniał w centrum wsi, i potem dalej jazda.

A u nas białą tablicę stawia się przed pierwszą chałupą we wsi, przekreśloną białą - za ostatnią chałupą; a najcześciej od razu jest nastepna wieś.
Przychodzi mi do głowy choćby takie rozwiazanie, aby obszary zabudowane podzielić na gęstą i rzadką zabudowę. Niechby chociaż poza ścisłym centrum tych wszystkich wiosek obowiązywało 70 km/h, a myslę, że już byłoby troche lepiej.