Po kilku miesiącach użytkowania utwierdziłem się tylko w trafności swojej decyzji i ze spokojem polecam f/4 IS.

GO przy f/2,8 jest zapewne bardziej "portretowa", a światła nigdy za wiele itd, ale porównując zdjęcia z mojego T17-50 f/2,8 i C70-200 f/4 IS, obrazy z C działają jakoś tak kojąco dla oka. To zestawienie trochęOT, ale refleksję mam taką, że wkrótce po zakupie 70-200 f/4 IS przy pierwszej okazji zamieniam T na jakąś L'kę ("inna" mechanika ma w tym także oczywiście niemały udział). Standard-zoom'a używam znacznie częściej więc ubolewam nad brakiem L'ki z f/2,8 i IS w tym zakresie, bo za to akurat bym chętnie dopłacił (w przeciwieństwie do 70-200 f/2,8 IS), ale trudno.

Jeśli chodzi o samo tele (i tytułową konfrontację) praktycznie bardzo rzadko zastanawiam się czy f/2,8 przydałby się "tu" bardziej, a tam gdzie brakuje mi f/2,8, zwykle i to byłoby za mało. Natomiast IS, zwłaszcza na dłuższym końcu, to dla mnie zbawienie.
Wielkim, ale to naprawdę ogromnym, atutem są dla mnie gabaryty i masa (tak już mam, że aparat zdecydowaną większość czasu spędza w torbie na ramieniu na dłuższych i krótszych spacerach) - ilekroć myślę sobie, że miałbym durzucić praktycznie drugie takie szkło na ramię, dostaję dreszczy (oczywiście mowa głównie o masie, bo ilość miejsca w torbie to pojęcie zbyt realtywne na ten wątek i w tym konkretnym zestawieniu).

Reasumując -dla osób, które nie muszą mieć f/2.8 jest to zdecydowanie korzystny kompromis. Baty dla Canon'a tylko za brak uchwytu do statywu w standardzie, niby nie niezbędny, ale IMO zrobiłby więcej dobrego, niż złego, a w produkcji to pewnie i tak grosze -IMHO jeden ze szczytów bezczelności speców od polityki handlowej Canon'a -i na tym koniec wad.