O ile dobrze pamiętam, to miałem LOMO, które było prawdziwym automatem. Dopóki coś tam się w elektronice nie pomieszało, to na prawdę bardzo ładnie naśwetlał. I to był prawdziwy automat (A) lub z priorytetem przysłony - nie pamiętam jakie, ale kilka było do wyboru, dobierał do nich czas. Nie jestem pewien czy żadnego B nie miał, bo coś kojarzę, że robiłem nim nocne zdjęcia. W każdym razie było po nim widać i czuć, że migaweczka (wraz z przysłoną - centralna) - działa jak powinna - otwiera się do danej szerokości i na konkretny w danych warunkach czas. Do 2 sekund potrafił czas dobrać sam.
Jak odkopię aparacik, to się upewnię czy nie naplotłem bzdur, ale o ile dobrze pamiętam, to tak działał.
LOMO używałem daaaawno temu, niewiele wtedy o fotografii wiedzialem, ale podobało mi się, że ten aparat to automat i automat. Jakież było moje zdziwienie, kiedy rodzice kupili mi potem też ,,automat'' kodaka. Dopiero poznałem co znaczy małpa. Kodaka małpa miała jedną przysłonę i jeden czas migawki do wszystkich zdjęć bez lampy i drugi czas - do zdjęć z lampą.