Wiem, że trułem o tym już wcześniej, ale chciałem zapytać się osób korzystających z Canonów, na co dzień, co sądzą o tych wątkach:
Wątek o tym, że aparaty są produkowane w 3 klasach: I, II i III pod względem, jakości: http://forum.fotopolis.pl/viewtopic....er=asc&start=0
oraz o jakości nowych aparatów Canona: http://forum.fotopolis.pl/viewtopic....621&highlight= .
Dlaczego o to pytam? Cały czas się zastanawiam, w jaki system wejść i czytając tego typu opinie - cóż... Powiedzmy, że Canon nie jest moim faworytem, a szkoda. (W końcu w stanach Canon 40D i 5D zleciały z cenami o 30%).
Po pierwsze to tytuł wątku nic nie mówi o treści. Po drugie to podałeś jakiegoś demagoga z innego forum. Albo mu wierzysz, albo nie. Agrumentów rzeczowych żadnych nie podał.
"Co do wspomnianego mojego obowiązku to chcę jeszcze dodać, że mój stosunek do tegoż obowiązku jest moją osobistą i całkowicie prywatną sprawą, co zwalnia mnie od wszelkich dalszych komentarzy, przypisów, suplementów i gloss."
Kapitan Wagner
Witam!
Gość SKY vel Krzysztof z tego fotopolis powinien się bardziej martwić schorzeniem na które choruje...Schizofreniczne i paranoiczne jest sprawdzanie nowych body na f:32 w niebo. Zamiast zabrać nowy aparat w plener i z radością nowego sprzętu porobić zdjęcia, i podejść do canona z innej strony: qrcze ale ma rozpiętość, ale fajna plastyka, kolory, WB itd...Wtedy mamy szanse na pozytywne zaakceptowanie puszki. Chwyta sie ją z zamkniętymi oczami wiedząc gdzie jaki przycisk i aż chce sie fotografować...W moim przypadku jak wyjda paprochy przy f;8 nie widzę problemu wziąć patyczek do uszu i gruszkę, zamiast wymieniać body...
Pzdr!
7D, C 18-55 IS, T 70-300 VC USD
fotki
Testowanie sprzetu jest ciekawe samo w sobie i nie ma nic wspolnego z robieniem zdjec. Dlatego nie ma zadnego powodu, zeby testerow wysylac na sile w plener. Po co? Trzeba nam jeszcze jednego ladnego zachodu slonca? Niechaj testuja, ja duzo wiedzy o praktycznej technologii wlasnie nabywam od testerow, bo Canon nam tych rzeczy nie powie.
Diagnoza jest chyba inna, nie zadna schizofrenia albo paranoja tylko zwykly rozziew miedzy oczekiwaniami opartymi na braku rozeznania technicznego i rzeczywistoscia.
Kurz na matrycy w nowym sprzecie to jest zapewne irytujace, lepiej by bylo, zeby byla czysta, ale to kosztuje. Taki kurz (newidoczny golym okiem) byl zawsze na wszystkim z wyjatkiem np. wnetrza ukladow scalonych, tylko trudno go bylo wykryc. Natomiast matryca cyfrowego DSLR to niezly mikroskop. Montaz zupelnie wolny od kurzu kosztuje bardzo duzo i pracownicy musza wdziewac stroje kosmonautow. Jedno machniecie reka albo pochylenie sie osoby z niezakrytymi wlosami i juz jest sto piecdziesiat pylkow. Ciekawe, ilu nabywcow doplaciloby np. $200 za czysta matryce na dzien dobry, chociaz zakurzy sie tak samo po kilku zmianach obiektywow.
Gorzej z wielkimi paprochami, latajacymi srubkami, albo oczywistymi wadami, jak np. roznica kilku stopni katowych miedzy wizjerem a sensorem w gadzecie za 8 kilodolarow (rezultat: pochyle horyzonty na zdjeciach). Nie ma watpliwosci, ze wskutek parcia na jak najtanszy automatyczny montaz jakosc cierpi w niektorych aspektach (w innych sie poprawia).
Ja sie dziwie, ze taka produkcje w ogole udaje sie zorganizowac w kilka miesiecy. Technologia jest w stazu przejsciowym - montuja prymitywne roboty, ale jeszcze petaja sie po halach ludzie. Czyli wyniki sa najgorsze z mozliwych - krzywo zmontowane bez mozliwosci indywidualnych poprawek, i na dodatek brudne. Dzisiaj Canon wysyla do serwisu z tym, co kiedys bylo korygowane w fabryce.
Niedlugo ludzi-brudasow juz nie bedzie trzeba, roboty beda lepsze i wszystko bedzie perfect.
Ostatnio edytowane przez pan.kolega ; 16-07-2008 o 23:18 Powód: Automerged Doublepost