Moim zdaniem Mac'i to komputer dla jełopów, po prostu. I mówię to jako użytkownik. Mac'a kupiłem dlatego, że mam szczerze gdzieś, jaka karta grafiki w nim siedzi, czy coś.
Troszkę czasu temu, mój leciwy już PowerBook G4 17" był szybszy, niż nowiutki HP Pavillion DV7 mojej dziewczyny, z 2,4GHZ C2D i 3gb RAM'u.
Przestał mi odpowiadać, zamieniłem na nowszy model. Mam 2,2GHz 4GB RAM i 320gb dysku i coś takiego pozwala na spokojne łyknięcie 800-900 megabajtowego tiff'a i pracę z pędzelkiem 2500px w fotoszopie. I nie muszę się martwić o wirusiki, stabilność, etc.
Tylko od razu uprzedzę - SuperDrive ssie - u mnie sie rozwalił właśnie i planuję wrzucenie do laptopa drugiego dysku 320gb.
W sumie to tylko tyle mogę napisać, po trzech latach używania tego systemu. Ot, taki zwykły komputer. Tylko, że nie trzeba o niego dbać ;P
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Szczerze, to jedynym programem, jaki mi nie chciał pójść na MAC'u to była wtyczka do HDR'ów przez MMM zrobiona. Nawet, z ciekawości zainstalowałem sobie na komputerku Windows. Wygląda... ciekawie, na pewno inaczej, jak Mac OS. Oba są w porządku, ja wolę Findera zamiast Explorera, dock'a zamiast paska startu, koncept górnej belki i po prostu no, idiotoodporność. Do tego jak jedna aplikacja wisi, reszta może spokojnie pracować. Nawet, jeśli sypnął się Finder, czyli oprawa graficzna całego systemu. Wystarczy kliknąć "relaunch"![]()