Ja nie wiem jak doradzic ale powiem o swoich doswiadczeniach. Stalem sie szczesliwym nabywca dwoch szkiel Canona: 85mm/1.8 i 70-200mm/4L IS. Obydwa szkla sa swietne ale o dziwo...okazalo sie, ze w slabych warunkach oswietleniowych (jedyne zrodlo swiatla to swiatlo zarowe, w mieszkaniu) wiecej udanych technicznie zdjec wychodzi mi na 70-200/4L IS. Chodzi o to, ze jak na 85/1.8 mam czasy rzedu 1/60-1/80 (F2.0, F2.8 ) to duzo zdjec (nie porafie powiedziec ile dokladnie...szacunkowo 20-30%) wychodzi poruszonych (moja reka). A na F4 i 70-200/4L IS (pelna dziura ale na tym akurat obiektywie swietna jakosc) mam o wiele wiecej dobrych technicznie zdjec (mimo czasow rzedu 1/15-1/20). Poki co mam oba szkla zbyt krotko zeby dawac jakies rady. Po prostu taka jest moja pierwsza obserwacja i powiem szczerze jestem nia troche zaskoczony. Ten stabilizator to nie jest zabawka. Czasy 1/15-1/20 sa graniczne... dla scen statyczno-koscielnych jeszcze ujda ale dluzsze czasy dadza juz porusznie obiektu (nie poruszenie reka ale wlasnie obiektu). Ekstrapolujac moja obserwacje na lepsze swiatlo przypuszczam ze do ciemnych kosciolow 70-200/2.8 IS moze byc lepszym rozwiazaniem niz 85/1.8 bez IS. Na F2.8 bedziesz mial czasy rzedu 1/30-1/40 + stabilizator = duzy procent poprawnych technicznie zdjec.
Dodane:
Nie wchodze tutaj w dywagacje nt jakosci zdjec (wiadomo stalka da lepsza jakosc). Chodzi mi tylko o wykorzystanie swiatlosilnosci vs IS w celu wyeliminowania drgan reki, pamietajac przy tym ze istnieja graniczne dlugosci czasow, przy ktorych powstaje rozmycie obrazu ze wzgledu na poruszenie obiektu.