Tak to bywa z ortodoksją. Albo albo. A przecież nie ma "tylko" Mozna tak, lub tak, w zależności od potrzeb. Są fotografowie, którzy robią nadal wszystko na błonach, tacy którzy tylko w RAW, lub tylko w jpg lub w obu formatach - jak akurat im pasuje. Z całą pewnością z RAW-ów rzadko korzystają fotoreporterzy. Zwłaszcza ci, którzy nie kłapią 1k na meczu, tylko mają 10 minut na nadanie zdjęcia z początku pierwszej połowy, tercji czy seta. Wyobrażacie sobie, że agencja lub redakcja czekająca na zdjęcia jakiegoś ważgo wydarzenia marzy o raw?! A tym facetom zdarza się zrobić (zapisaną jako jotpeg) fotę, która potrafi wstrząsnąć opinią albo ośmieszyć polityka. Wygrywają np WPP. Bo są dobrzy. To człowiek robi zdjęcie a nie aparat. W Gettys, AP, czy choćby w Foto-PAP najczęstszym towarem są jotpegi. Owszem, możliwie największe i najmniej pakowane. Z drugiej strony oczywiste jest, że luminarz fotofrafii komercyjnej na wielkobudżetowej sesji zdjęciowej dajmy na to Stinga nie zapisuje w jpg. Jeśli już robi cyfrą, to w RAW-ach z DSL lub ich odpowiednikach w Hasselbladzie czy jeszcze większych wynalazkach. Powtarzam, w zależności o potrzeb. I jest jeszcze masa fotografujących - zawodowcow i amatorów, mniej lub bardziej zdolnych, doświadczonych i utalentowanych - co chcą z "puszki" wycisnąć ile się da. Nawet z 300D. I chcą móc interpretować. Bardzo to szanuję. Ale RAW chyba nie jest jedyną furtką, a już z pewnością nic nie gwarantuje. Daje wiele możliwości, których jpg jest pozbawiony, ale nalepsza nawet wywoływarka nic nie poradzi, jeśli zagorzały wielbiciel RAW-ów będzie kiepskim fotografem bez pomysłu. Technika jest tyko narzędziem. Ważne, by było umiejętnie używane. Każde.
Btw. Porównanie diapozytywu do jpg jest trafne tylko o tyle, że z diapozytywem można było zrobić o wiele mniej niż z negatywem. Ale slajdy, to nawyższy stopień trudności! Własnie z powyższych względów.