11.-12. lipca byłoby OK, na chwilę obecną mogę stwierdzić z dużą dozą pewności, że żadnych nieprzesuwalnych planów na te dni raczej mieć nie będę. To weekend, więc łatwiej wygospodarować trochę czasu na przyjemności, niż 7.-8. lipca. Z tym, że 11. (piątek), to będę wolny wieczorem dopiero (po 20ej a najlepiej po 21ej), więc chyba w grę wchodziłby tu nocny plener w jakimś pubienatomiast sobota, to luz-blues: miałbym czas od rana.