Ja się dopiszę do ogólnego trendu potępiającego ;-) Co prawda swoje zdjęcia koncertowe robiłem jako, jak to określił Gooferek, "chłystek z aparatem z ulicy" a nie jako (padnij)Pan Fotograf Z Akredytacją(powstań), to jedyne co wystawiam ponad krawędź sceny to najczęściej końcówka obiektywu, do tego praktycznie nie walę lampą po ludziach. I nigdy nie miałem problemów tego typu.