Witam
Mam pytanie do wszystkich fotografujących na imprezach i do osób wykonujących zawód fotoreporterach.
Otóż miałem wczoraj dziwną sytuację. W moim mieście został zorganizowany wieczór kabaretowy, sala kinowa, scena widownia itd. Trwało to kilka godzin, występy kilku kabaretów, ale nie o to chodzi. Jako fotoreporter lokalnej gazety miałem za zadanie wykonać fotki. Muszę przyznać że trochę się kręciłem pod sceną, chciałem mieć jak najlepsze ujęcia, pstrykałem sporo zdjęć. Raz czy dwa wszedłem też na brzeg sceny dla lepszych kadrów, ale tylko dosłownie na chwilę - pstryk zdjęcie i zejście. Niestety...brak tele uniemożliwa dobre zdjęcia z dystansu.
W pewnym momencie podeszła do mnie kobieta należąca do zespołu organizatora - Miejskiego Centrum Kultury - i powiedziała, żebym się nie kręcił i tyle nie pstrykał. Trochę pofolgowałem, przestałem wchodzić na scenę ale kręciłem się dalej pod nią. Kolejny interweniował jakiś facet też z MCKu. Powiedział mi, że oni mają umowę ze zdjęcia można wykonywać tylko przez pierwsze 10 min występu każdego z kabaretów, że to nie jest sesja zdjęciowa i żebym przestał pstrykać zdjęcia, bo oni mogą mieć problemy. W rozmowie z tym panem wyraźnie zaznaczyłem że jestem z gazety, a nie jakimś chłystkiem z aparatem z ulicy. W końcu odpuściłem dla świętego spokoju.
Więc jak to jest? Można fotoreporterowi z legitymacją prasową zabronić robienia dużej ilości zdjęć, bo... bo coś tam? Jestem ciekaw jak to wygląda i proszę o opinie na ten temat. Dziękuję i pozdrawiam