Ha ha ha! Wybacz Snowborder, ale twoja czołobitna relacja przypomina mi korespondencje Gałczyńskiego z Moskwy. Jedyne co miał on owemu miastu do zarzucenia to fakt, że jest zbyt podobne do Taorminy, bo je się w niej równie dużo pomarańcz jak na Sycylii, on zaś - Gałczyński - pomarańcz nie znosi![]()