Srodek nocy, z baru wychodzi nawalony facet i chce isc do domu, jednak
nogi odmawiaja mu posluszenstwa.
Pod barem stoi jedna taksowka, wiec facet sprawdza swoj portfel wylicza
ze ma 15zl.Podchodzi wiec do taksowkarza i pyta:
- Panie ile za kurs na Sienkiewicza?
- O tej porze to 20.
- A za 15 nie da rady?
- Za 15 nie oplaca mi sie silnika odpalac.
- Panie niech Pan sie zlituje, pozno jest, zimno, ja jestem wciety, dodomu daleko.
- Facet spadaj i nie zawracaj mi glowy.
Wiec nie bylo wyjscia facet poszedl na pieszo do domu. Nastepnego dnia
idzie ten sam facet ulica i widzi dluga kolejke taksówek a na samym
koncu kolejki stoi ten niemily taksówkarz. Facet podchodzi wiec do
pierwszej taksowki i mówi:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20zl. - mówi taksiarz.
- Ja dam panu 50zl za kurs ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
- Spadaj zboku bo zaraz ci dowale.
Facet podchodzi do 2 taksowki: Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20zl. - mówi taksiarz.
- Ja dam panu 50zl za kurs ale w czasie jazdy zrobi mi pan loda.
- Spadaj zboku bo nie recze za siebie.
Facet podchodzi do kazdej taksówki i sytuacja powtarza sie. Podchodzi
do ostatniej taksówki - tej spod baru - i mówi do kierowcy:
- Ile za kurs na Sienkiewicza?
- 20zl. - mówi taksówkarz.
- Ja dam panu 50zl za kurs ale pod warunkiem ze ruszy pan powoli i
pomacha do wszystkich swoich kolegow taksowkarzy...