Przychodzi pracownik na dywanik do szefa, a szef od razu na niego z grubej rury! I drze się i drze, a pracownik robi się taki mniejszy, i coraz mniejszy i malusieńki. I jak już był taki 'tyci tyci', to go ten szefunio 'chaps' do ręki i zeżarł. I tak się bidny robol boryka po tym żołądku, aż tu nagle patrzy, a tam dwóch jakichś innych gości stoi. Podchodzi do nich i pyta: i co? was też zeżarł?? A oni: Nie! My przez dupę weszli :grin: