Pewna młoda amerykanka, przed ślubem, postanowiła skorzystać (jeszcze) z przysługującej jej wolności.
Wybrała się do Paryża. Na lotnisku wsiada do taksówki i prosi kierowcę aby zabrał ją do najbardziej wyuzdanego damskiego lokalu.
Przyjeżdżają na miejsce. W lokalu kłębi się tłum. Drinki i
zwyczajny gwar. Amerykanka jest trochę rozczarowana. Ale nagle,
na scenę wybiega konferansjer i zapowiada:
- Drogie Panie, przed wami PEPE!!!
Na scenę wbiega facet, ubrany bardzo skąpo. Przed nim stoi
stoliczek, a na nim orzech włoski. Facet, tańczy wywijając penisem i w pewnym momencie
uderza przyrodzeniem w orzecha.
Ten rozpada się na drobne kawałeczki.
Panie szaleją. Amerykanka jest zachwycona.
Po wielu, wielu latach, starsza pani postanawia powrócić do miejsc jakie odwiedziła w młodości, aby przypomnieć sobie najpiękniejsze chwile. Leci do Paryża i udaje się do niezapomnianego lokalu. Ta
sama atmosfera. Pełno kobiet. Konferansjer zapowiada:
- Drogie Panie, przed wami PEPE!!!
Amerykanka jest bardzo podniecona. Czyżby ten sam PEPE!?
Rzeczywiście!!!. Na scenę wbiega starszy facet. Przed nim stolik, a na stoliku orzech kokosowy.
Facet rozpoczyna taniec, wywija penisem i nagle... Bach! Uderza w orzecha kokosowego.
Ten zaś rozlatuje się na kawałki.
Amerykanka szaleje razem z tłumem.
To niesamowite! Kupuje bukiet kwiatów i idzie do garderoby gwiazdora.
- Proszę pana, byłam tu kilkadziesiąt lat temu.
Wtedy pan rozbijał orzecha włoskiego!
A teraz, to wprost niesłychane, wielkiego kokosa!!! Jak pan to może wyjaśnić?!
- To proste, madame, już nie ten wzrok co kiedyś.