Miala pewna kobieta slicznego czarnego kotka. Kochala go go strasznie, bo i kotek wart byl tego. Byl bardzo grzeczny, posluszny, nigdzie sie nie szlajal i cudownie mruczal jej do snu. Kobieta zalowala tylko, ze jej pupil nie mowi.
- Powiedz cos Czarnuszku - prosila go niejednokrotnie drapiac go pod brodka.
Ale kotek milczal.

Az nadszedl dzien gdy kobieta postawila mu miseczke z Whiskasem i zawolala go na sniadanko. Kotek wbiegl do kuchni i z progu krzyknal:
- Odsun sie bo w leb dostaniesz.
Kobieta zamarla w bezruchu troche z radosci, troche z oburzenia a troche ze zdziwienia i w tym momencie wielki kawal tynku odpadl z sufitu i trafil ja prosto w czubek glowy. Pani padla zemdlona a kot ruszajac wasami powiedzial:
- Piec lat prosi zebym sie odezwal a jak cos powiedzialem to glupia krowa mnie nie slucha.