Porównując jakość zdjęć z 30D i 400/350D zrobionych tych samym szkłem na tych samych parametrach pewnie nie widać różnicy.
"Więc po co przepłacać ?"
Ale idąc dalej tym tropem odpowiedzcie sobie na analogiczne pytanie w odniesieniu do analogów.
Po co ludziska kupowali (i dalej kupują) te wszystkie "jedynki", "trójki", "piątki" skoro po założeniu tego samego szkła i filmu do "trzysetki" lub "pięćsetki" uzyskuje się idealnie takie same zdjęcia ?
Będąc tylko miłośnikiem fotografowania czerpię dużo przyjemności z samej czynności robienia zdjęć, a nie tylko z samego efektu końcowego.
Ba, zaryzykuję nawet twierdzenie, że w całej tej zabawie conajmniej połowa frajdy polega na łażeniu z aparatem i pstrykaniu, a reszta na cieszeniu się efektami końcowymi.
Ta przyjemność jest w moim przekonaniu zdecydowanie większa przy posługiwaniu się 10/20/30D niż przy 300/350/400D.
Nawet, jeśli z zakupem eLki trzeba będzie jeszcze poczekać.
PS. Przesiadając się na cyfrę z EOS-a 5 nawet przez chwilę nie zastanawiałem się nad 350D (po zapoznaniu się z tym aparatem), a że 20D wówczas przekraczało mój budżet wybrałem 10D.
Może zatem ani 400D, ani 30D tylko 20D![]()
![]()