Ja bym się Ciebie dopytał czym jest dla Ciebie jakość zdjęć i czego od tych zdjęć oczekujesz?
Generalnie 1D3 i 5D2 to są generalnie dwa różne aparaty przeznaczone do trochę innych zastosowań. Większość osób ma problem, który wybrać. Mam to szczęście, że posiadam oba aparaty.
W kategorii ISO, to wygrywa jednak 5D. Nowsza technologia matrycy jednak robi swoje. Aczkolwiek 5D2 jest mniej odporna na forsowanie RAWa w postprocessie. 1D3 pod tym względem jest dużo lepsze, od wyciągania szczegółów w cieniach, po wyciąganie całej ekspozycji. Poza tym w 5D2 przy wyciąganiu szczegółów z cieni to pojawia się fioletowy zafarb, który trzeba potem desaturować na poszczególnych kanałach w ACRze lub innej wywoływarce. Poza tym sama struktura szumu jest inna w tych aparatach. w 1D mam wrażenie, że szum ma taką drobną, piaskową strukturę, a 5D2 to ziarno jest takie bardziej dominujące i wyraźniejsze.
W kategorii WB, to jednak 1D lepiej dopiera kolorki na automacie. Co ciekawe im trudniejsze warunki i więcej światła się miesza tym 1D lepiej sobie radzi z odwzorowywaniem kolorów (w tym co chyba najistotniejsze - kolorów skóry). 5D2 bardzo mocno kuleje na żarowym (w sumie, który aparat nie kuleje), ale jednak 1D ma przyjemniejszy żółty zafarb od 5D2.
Nie mniej jednak, istotna jest kwestia zastosowania aparatu. Dla mnie 1D, w fotografii ślubnej, to taki łapacz momentów. 55ms, boczne krzyżowe punkty, pewny AF, który musi w ułamku sekund złapać "ten uśmiech". Tutaj nie mam wielkiej potrzeby generowania "magicznych zdjęć" z mistyczną plastyką, tylko zależy mi na właściwym momencie.
5D2 na ślubach wykorzystuję do fotografii bardziej sentymentalnej i nastrojowej. Pełna klatka, a co za tym idzie, spłycenie GO pozwalają spokojnie odciąć postać od niechcianych motywów prezentując bardzo czytelne emocje. Wiąże się to z dosyć dużym odsetkiem nietrafionych zdjęć na mocno otwartych przysłonach. Jednak efekt końcowy jest warty wysiłku.