No właśnie sto razy się pytałem czy na pewno nowy. Chodź sprzedawca nie koniecznie był świadom, że tam jakiś syf jest. Widzę też syf przez wizjer bez obiektywu i jak chucham na lustro to jakby tłuste plamki wychodzą. No ale przecież ważna jest matryca. Najbardziej mnie martwi, że te drobne punkty to będą jakieś tłuste plamy i gruchą tego nie usunę. Zaraz mi się ciśnienie dźwiga jak miałbym wysyłać nowy aparat do serwisu na czyszczenie matrycy, a gwarancja tego też nie uwzględnia. A tymi patyczkami to tak, żeby tylko delikatnie wystające włókna zebrały syfy, czy można sobie pozwolić na odrobinę więcej? Jak tam czytam te wątki to ludzie nawet w spirytusie maczają.