Dla mnie też. Ale dla kogoś, kto się na tym "nie wyznaje", to może wyglądać wiarygodnie. W każdym razie tak jest zrobione. To już jest grubymi nićmi szyte, jak oni znajdują ten aparat i wszystkie części do niego w jednym miejscu. Oczywiście "niczego nie brakuje", włącznie z bagnetem, który później w jakiś cudowny sposób się odnajduje. Skorodowane śrubki też wyglądają jak nowe.
Ale że też się chłopakom chciało...
Przypomniało mi to kawał, jak użytkownik Forda T, wysłał do fabryki pognieciony blaszany dach ze swojej stodoły, co mu go wiatr zerwał, żeby go "recyklingowali". Po miesiącu przysłali mu nowiutkiego Forda T i list - Wprawdzie pański wóz był bardzo pokiereszowany, ale udało się nam go wyklepać...