Nie mylę. Oczywiście mogę też objaśnić.
Ale na razie zachęcę Cię do pokombinowania.
Są dwa możliwe schematy uzyskiwania dużych skal powiększeń (może jest ich więcej, ale na razie rozpatrzmy te dwa).
Pierwszym jest zrobienie większego wyciągu (to jest znane już z wyżej omawianych tamronów i sigm, tak samo z MP-E65). Jak to jest uzyskiwane technicznie, chyba nie muszę tłumaczyć.
W jaki w takim razie sposób robione jest to w EF 100/2.8? Skoro praw fizyki nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, a nie zmienia się wyciąg ani szkło "nie robi się jaśniejsze", to pozostaje tylko jeden zabieg. To stałoogniskowe szkło kryje wraz ze zwiększaniem skali odwzorowania coraz szerszy zakres. Niestety nie potrafię dokładnie ocenić jak "bardzo szersze" robi się to szkło. Szacuję, że to około 80mm, Marek Wyszomirski (mój niedościgniony wzór w makrofotografii) twierdzi, że to jednak bliżej 70mm. Oczywiście dokładne zmierzenie tej ogniskowej jest poza moimi możliwościami, nie dysponuję obiektywem, który przy tej samej odległości soczewki od matrycy miałby podobne ogniskowe.
Pewnie narobiłem całą masę drobnych błedów technicznych (wybaczcie), ale na szybko cała teoria wygląda właśnie tak. Po więcej szczegółowy odsyłam do tekstów Marka na fotoprzyrodzie i archiwach prf.
A dla niedowiarków: jak ktoś dysponuje na raz setką canona i innymi odpowiednikami, proszę porównajcie uzyskiwane kadry na 1:1. Można się zdziwić.