Mogłoby się wydawać, że kraj "montażu" sprzętu nie ma znaczenia. Ja jednak przekonałem się, że jednak ma. Przez lata używałem lustrzanek nikona ( sorki, że wspominam). Były to kolejno: F60, F70, N70. wszystkie były made in Japan. No i wreszcie zmieniłem sprzęt na szeroko reklamowanego swego czasu nikona F80. Niby made in Thailand, ale przecież co nikon to nikon
. Zaczął się koszmar. Zacinająca się migawka, niedokładny przesuw filmu. Wytrzymałem 3 tygodnie (wcześniej nie udało mi się go pozbyć za w miarę normalne pieniądze). Tak się zajadowiłem, że wyprzedałem (niewielką co prawda) kolekcje szkieł do nikona i zostałem canonierem ( zacząłem od Eosa 5 ). Znów made in Japan. I tak już bite 5 lat bez żadnej awarii. "Made in Thailand" to prawie "made in Japan". Tylko znów "PRAWIE ROBI DUŻĄ RÓŻNICĘ"
.