Cześć, właśnie odwiedziłam główna centralę w Warszawie na Mołdawskiej w sprawie canona 20D, o który pytał rev. Uważam, że to wszystko są żarty pomijając chamskie uwagi, jakie można usłyszeć na żytniej pod tytułem "może sobie Pani nareperować usterkę odpłatnie, lub do redukcji takich błędów są programy graficzne, lub, co spowodowało, że zamarłam 'jak sie Pani nie podoba może Pani kupić sobie inny lepszy sprzęt". Jak by to usłyszeli producenci canona to chyba, od jutra, Panowie wygłaszający rady i opinie tam by już nie pracowali. Jestem oburzona, wściekła, i oczywiście z nienaprawionym aparatem.
Cóż począć,Panowie na żytniej chyba czuja się monopolistami w Polsce i mogą mówić wszystko, co im ślina na język przyniesie. Jestem tylko ciekawa, co na to góra? Zgodnie z prośba złoże pismo i będę czekała z niecierpliwością .... nie mając, na czym pracować........