Co do USA...
O ile pogadasz z wlascicielem nie ma zwykle najmniejszych problemow z wejsciem na jego teren. Fakt, wszedzie trafiaja sie swiry i paranoicy, no ale na to nic sie nie da poradzic. Znajomi mysliwi czesto maja wycieczki na prywatny teren jak postrzelone zwierze odejdzie kilkaset metrow na czyjas posesje.