Podczas testów i dyskusji zaciekawiło mnie uznawanie za jedną z wad aparatu brak górnego wyświetlacza i umieszczenie go na tylnej ściance aparatu (dla niewtajemniczonych dodam że chodzi o 350 lub 400 choć tam jest to odrobinę inaczej rozwiązane).
Miałem okazję się przekonać co dla mnie jest lepszym rozwiązaniem (wybrałem się na sesyjkę z kolegi Nikonem d200)

Podczas wykonywania zdjęć żeby dbać o kręgosłup aparat mam na statywie przeważnie na wysokości oczu. Żeby w takiej pozycji zobaczyć coś na wyświetlaczu w d200 musiałbym albo nosić ze sobą stołek albo za każdym razem obniżać statyw lub przekręcać głowicę.

Jakie jest miejsce w aparacie na które najcześciej patrzymy podczas wykonywania zdjęć? Nie wiem jak inni ale ja najczęsciej patrzę w wizjer :-D i na tylną ściankę - po zrobieniu zdjęcia bardzo często sprawdzam histogram (nawet przy wydawałoby się niezmiennym oświetleniu) i czy przypadkiem nie pogubiłem się z kadrowaniem.

Inaczej było w lustrzankach analogowych - tam na tylną ściankę patrzyło się po to żeby zobaczyć jaki film jest założony (w sumie to dalej się patrzy), i nic innego ciekawego tam nie było.
Przy lustrzankach cyfrowych chyba coś się zmieniło.
Umieszczenie ekranu LCD w moim przypadku przyczyniło się do zmiany używania aparatu. Po zakupie 350 najbardziej zadowoloną częścią mojego ciała są plecy - nareszcie mam możliwość ustawienia statywu tak że nie muszę się schylać do wizjera albo stawać na palcach żeby zobaczyć co jest na wyświetlaczu (odrobinę przesadzam ) Najbardziej wkurzyło mnie w 200d to że siedząc za statywem i czekając na ptaszki, musiałem ustawić aparat ze statywem tak że po niecałej godzinie plecy boleśnie zaprotestowały patrząc w wizjer byłem mocno przygięty do ziemi aby móc kontrolować wyświetlacz na górze (przecież nie bedę za każdym razem wstawał).
Oczywiście zawsze można przestawiać głowicę i przechylać aparat - ale gdy zamontowany jest ciężki obiektyw - do najłatwiejszych to nie należy. NIe wspomnę o konieczności ponownego kadrowania.


Dla mnie umieszczenie wyświetlacza na tylnej ściance korpusu to w przypadku np. 350 idealne rozwiązanie.

No i ciekaw jestem opinii towarzystwa - wada to czy zaleta.
Bo szczerze powiedziawszy fotografując d200 czułem się trochę jak małpa na sznurku kiwając głową w górę i w dół (histogram ustawienia) - znów dla lepszego efektu ciut przesadziłem

Zamierzam w przyszłości kupić następcę 30D, ale po doświadczeniach z "górnowyświetlaczowym" d200 znów będę musiał coś zakombinować by plecy nie krzyczały