Witam.
2 lata temy kupiłem na giełdzie jakieś tele Tamrona z uszkodzonym AF. Nie była to wielka usterka (ponoć kabelki od silniczka się przetarły, czy cos w tym stylu). Poszedłem do serwisu w Krakowie o całkiem dobrej renomie, a tam serwisant nawet nie chciał zobaczyć obiektywu i odesłał mnie na Żytnią. Tam sami nie wiedzieli czy naprawiać, więc zaśpiewali 300 zł. tak na wszelki wypadek + koszty przesyłki kurier. AF działał tylko jakby cos zwierało i nie raz dostawał szału. Sprzedałem Tamrona i już nigdy więcej używanych Tamronów...??:
Pozdrawiam