no dobra...jest ciąg dalszy...zwrot akcji jak w urugwajskiej telenoweli...umarty na śmierć bohater po kilkunastu odcinkach ożywa...chyba przeceniłem kompetencje, rzetelność i umiejętności kolegów z żytniej...aparat wrócił z serwisu przeleżał kolejny dzień (a ślimaki dalej go sobie wcinały w najlepsze ) a ja zrozpaczony diagnozą nawet nie próbowałem go włączyć no bo jak spalona płyta i matryca to zdjęcia pewnie też jakieś przepalone będą wychodzić...
na drugi dzień zebrałem sie w sobie...włożyłem baterie...aparat zapytał mnie która godzina a później dziarsko strzepną wodorosty z matrycy...włożyłem kartę porobiłem kilka zdjęć...wszystko tak jak przed nurkowaniem...zawiozłem czem prędzej do prawdziwego serwisu (ul. Gałęzowskiego 2 w Rzeszowie) i...sformatowałem kartę... przez przypadek...
odzyskane rawy jednak sie nie otwierają...jeszcze się łudzę ze to przez format...ale to chyba jednak aparat je psuje...w środę ostateczny werdykt ??:

pytanie do Trampka: masz jakieś doświadczenia z tym serwisem? podołają?