Moim pierwszy aparatem był kompakt Minolty (rzecz jasna analog) i już nie pamiętam, ale kiedyś wpadła w moje ręce lustrzanka ( a miałem wtedy może 5 - czy 7 lat) i od tamtej pory marzyłem tylko o tego typu aparacie. Poczciwą Minoltą strzeliłem trochę fajnych fotek, przeżyłem z nią miłe chwile. Potem nastały czasy cyfrówek i stałem się posiadaczem HP 850.
Jak kupowałem tego HPeka wiedziałem, że ma skłonności do dystorcji, ale uważałem, że wystarczy na moje potrzeby. Nie myliłem się, ale dalej w mojej głowie było dążenie do posiadania lustrzanki. No i od pewnego czasu jestem szczęśliwym posiadaczem Canona 400d. Olewam autofocusa i jadę na manualu bo to świetna zabawa itd.
Dlatego też uważam, że mimo wszystko lustrzanka pomaga mam doświadczyć uczuć, których jakiś kompakt nigdy nam nie da. Może mieć zooma, może być hybrydą (WTF - blee), manualnego focusa ale dalej będzie to co najwyżej prawie lustrzanka. Ktoś to bierze lustrzankę już na wstępie wie, że czekają go niemałe wydatki - a to dodatkowe szkło, filtry, przejściówki, lampa i inne pierdółki. Tylko właśnie tu jest pies pogrzebany. Właśnie te pierdółki w przyszłości będą dalej użyteczne z inną, nową cyfrówką - a kompakt .. phi jak można go rozbudować?
Dlatego choćby ten Soniaczek miał 20MP, 20 zoom optyczny, super jasny obiektyw to ja mimo wszystko wolałbym zwykłą cyfrową lustrzankę.
(i taki BTW ten Soniaczek ma Bulb tylko do 3 minut jak doczytałem, + dla większości luster)