Moja żona robi spustem do dołu, choć czasem używając gripa to normalnie ale też nie zawsze. A z fotografią ma dużo wspólnego jako zaawansowana entuzjastka. Ale widocznie natura bierze górę. Kiedyś, kiedyś jak lustrzanka cyfrowa była poza naszymi możliwościami z racji niebotycznych cen, fotografowaliśmy śluby naszym znajomym sonówkami starymi typu f717 i zawsze jej zdjęcia pionowe były obrócone odwrotnie niż moje co często wnerwiało przy obracaniu fotek w kompie. I wetdy zacząłem zwracać na to uwagę. Wychowała się od wczesnej młodości na Zenicie i odkąd zwracam na to uwagę najczęsciej spustem do dołu. Ot tak mają! Na wakacje ta metoda jest lepsza bo nie trzeba pachy otwierać i jej aromatów wystawiać pod nosy gości lub turystów w tłoku