Pamiętam, jaki cyrk był przedostatnim razem z Wizzairem, przy ostatniej kontroli przed wejściem na pokład. Jedna sztuka bagażu ma być i koniec. 80% pasażerów miała normalny podręczny plus jeszcze albo torebki, albo aparaty. Cyrk na kółkach, przy wyjsciu i tak ciasno, a do wyjścia można tylko z tą jedną sztuką bagażu. Zaczęło się przekładanie, chowanie, przeklinanie na czym świat stoi. A ja się pytam, po co ten teatr, jak i tak leci dokładnie ta sama liczba przedmiotów, ta sama waga, a po wejściu na pokład z większych toreb i tak wyjmuje się mniejsze, większe do luku nad głową, a mniejsze pod fotel. Ale widać nie wszystko musimy rozumieć.