Ok, to pokaż mi linie, gdzie za bilet w dwie strony z Irlandii do Polski, dla 2 osób zapłacisz 100 Euro.
Oczywiście, jak ktoś kupuje bilet "z dnia na dzień", to...,
ale da się kupić bardzo tanio z wyprzedzeniem, i na tym bazuje sporo ludzi.
Nie, żebym bronił Ryanair'a, ale korzystam z ich usług od początku 2005 roku,
kiedy jeszcze nie obsługiwali bezpośrednich połączeń z Polską, a następnie od początku
ich zaistnienia na trasach do Polski, i wierz mi, że takie "klocki"(z ważeniem i mierzeniem),
są od niedawna, i zostało to zastosowane "na życzenie" pasażerów.
No i, o ile się nie mylę, to jest to praktyka stosowana tylko na trasach z/do Polski.
Gdybyś widział, z jakimi walizami ludzie wchodzili jako "podręczny", to...
szkoda słów - IMHO najzwyczajniej przeginali z wielkością walizek,
próbując jak najwięcej przewieźć w "podręcznym", nie płacąc za zasadniczy.
Bo swego czasu bagaż podręczny był w cenie biletu, a za zasadniczy się dopłacało.
Inna sprawa, że często ludzie po odprawie bagażowej i nadaniu bagażu zasadniczego,
bardzo często wracali do oczekującej rodziny/znajomych, i albo zamieniali
już zważone torby podręczne na inne "podręczne", albo doładowywali
jeszcze więcej wagi do posiadanych.
Wiesz czarny1999, wybacz, ale jak ktoś wsiada do samolotu z bagażem "podręcznym",
tak ciężkim, że ledwie może podnieść i który nie mieści się w schowku to... lekka żenada.
Trochę latam ja, i moja rodzina, no i z naszych obserwacji na lotniskach wynika,
że tylko Polacy robią "bydło" w postaci kolejek na stanowisku odlotu na godzinę
przed boardingiem oraz przepychanek "kto pierwszy, ten lepszy" bo muszę siedzieć przy oknie,
nie wspominając już o bagażu, czy "chlaniu" podczas lotu przemyconej wódy.
No cóż, Polacy nie gęsi - latać nie potrafią ;-)
Pozdrówka!