no i mam nowe wieści.. NIEcierpliwie wyczekałem 2 tyg na naprawę mojej NIEpokochanej jeszcze jedynki. Wczoraj otrzymałem smsa o treści "Aparat naprawiony czeka na odbiór" - nic innego tylko dziś z samego rana wybrałem się na żytnią. Wpadam, daje NIE miło wyglądającej Pani karteczkę, mija 30 sek i aparat leży już przede mną. Wymienili matrycę więc myślę sobie jest extra ale zrobię test.. wpinam szkiełko, wkładam kartę, iso 1250, i robię lekko niedoświetlone zdjęcie.. patrzę a w poziomie leci gruba krecha, no więc zaczynam zmieniać kolory i tętno skacze. Jeszcze spokojny lecz już drżącym głosem sygnalizuje Pani problem (wspomnę że aparat był testowany przez technika i był niby ok). Kobita zabrała aparat i powiedziała że zawoła technika.. czekam 5 minut i zaczynam się gotować, pani siedzi technika i aparatu brak, sygnalizuje że chce widzieć technika w tym momencie, pani znowu leci na zaplecze, wraca i mówi że technik już podchodzi bo coś sprawdza !! kolejna sygnalizacja i pani już więcej nie zobaczyłem podobnie jak i technika z resztą.
Wyszła do mnie natomiast kompetentna i miła Pani dyrektor serwisu. No i zaczyna mówić że nie wiedzą o co chodzi, że korespondują z canon Europa ale bez odpowiedzi jeszcze wiec moze canon Europa utnie sobie pogawędkę z canon Japonia i w końcu padają słowa który koją moje nerwy - Pani dyrektor spokojnym tonem oświadcza że wymieni mi aparat na nowy tyle ze bedzie dopiero za jakies 2 tygodnie bo brak narazie. Nrazie dostalem swoje body a jak bedzie nowe to zadzwonią.. no i w ten sposób zjadłem troche nerwow szczegolnie kiedy przez ok 15 min nie wiedzialem co sie dzieje z moim sprzetem ktory teoretycznie jest sprawny. Ponoc koszt matrycy to ok 5000zł powiem szczerze ze jakos nie wierze ze rzeczywiscie ja wymienili. A rozważałem zakup w USA, fajnie bym miał teraz.. Życzę Wszystkim jak najmniej wizyt na Żytniej