To nie tyle gwałt na fizyce, co czysta konfabulacja, czyli fantazja autora.
W ogóle robi się we wszelkich tekstach za wielkie halo z różnicy między polaryzatorem liniowym i "kołowym". Z punktu widzenia fotografa jest to do dokładnie to samo, bo w obu przypadkach jest to polaryzator liniowy. Tyle, że ten z napisem "circular" ma dodatkowy element, który na koniec modyfikuje liniowo spolaryzowane światło tak, żeby było koszerne dla systemu AF i pomiaru naświetlenia. Co nie ma żadnych konsekwencji fotograficznych.
Jedyne co fotograf dzisiejszy musi wiedzieć, chyba, że jest zainteresowany fizyka, to to, że trzeba kupować tylko polaryzatory oznaczone jako "kołowe", a potem o tym zapomnieć i używać tak samo jak każdy polaryzator.