Witam
Chcialem napisac o moich przygoadch z Urzedem Celnym.. ale jako, ze to pierwszy moj post na tym forum to wypada sie przywitac, i przedstawic. Czesc, mam na imie Tomek i mieszkam w Krakowie. Ale wracajac do tematu...
Wlasnie przeszedlem cala procedure zwiazana z "nadaniem towarom przeznaczenia celnego". Jezeli zdecyduje sie sie na zakup w sklepie, oficjalnie, z rachunkami, itd. to na 99% bedzie clo, vat.
Niestety wyslanie towaru przez osobe fizyczna wcale nie gwarantuje ominiecia oplat. Przy pomocy znajomego kupilem skaner na ebayu. Po lekturze googli uznalem, ze najbezpieczniej bedzie wyslac przesylke poprzez agencje spedycyjna Polonez i transport droga morska. Wartosc zadeklarowana 35$, przesylka 18$ wiec teoretycznie powinno byc zwolnione z oplat. Po 5ciu tygodniach dostalem pismo z agencji celnej. UC zatrzymal przesylke za: brak rachunku, brak okreslonych kosztow transportu. Zadzwonilem do UC zeby wyjasnic sprawe wartosci. Mily pan z UC stwierdzil, ze na odprawe czeka wiele paczek "35cio dolarowych" a ich zawartosc ewidentnie jest wiecej warta. Tlumaczenia, ze skaner uzywany, z aukcji, itd nie robia na nich wrazenia. Przy okazji dowiedzialem sie, ze do wartosci "celnej" wliczane sa miedzy innymi - koszty przesylki, koszty pakowania, ubezpieczenia. W przypadku skanera placi sie tylko 22% VAT, cla nie ma. Do tego dochodza jeszcze koszty agencji celnej ok 130 zl + 20 zl znaczki oplaty skarbowej. Ciezko powiedziec czy to ja mam pecha czy ostatnio zaostrzyli kontrole przesylek.
Pozdrawiam, Tomek