10 letni Giant. Po kapitalnym remoncie z przed roku z oryginału została tylko rama i sztyca podsiodłowa. Obecnie na XT/LX. Ale Canona na nim nie wożę, bo trochę za dużo waży, co daje się we znaki zwłaszcza w terenie. Czasem zabieram stary kompakt sony - trochę popękany jest, bo przeżył już kamieniste upadki w Kotlinie Kłodzkiej, a nawet kąpiel w lodowatym (koniec kwietnia) strumieniu w okolicach Przesieki. Canona jednak trochę szkoda na takie zabawy.
Ja używam tylko w górach. Ale chyba raczej powinienem używać w mieście. Z moich obserwacji wynika, że jazda ścieżkami rowerowymi w Warszawie jest dużo bardziej niebezpieczna niż np. strome zjazdy po kamieniach i korzeniach w Sudetach czy Karkonoszach.
Po jednej przeżytej "czołówce", kilku unikniętych i kilku innych niebezpiecznych sytuacjach myślę, że zamiast kasku na ścieżkach w Wa-wie odpowiedniejszy byłby zamontowany z przodu roweru potężny pług. Niestety, to jak niektóre osoby poruszają się po miejskich ścieżkach rowerowych jako żywo przypomina pod względem kultury to co się dzieje na polskich drogach.