Moje dwa koła to Giant Terrago 2005 z upgradem układu kierowniczego i przedniego zawieszenia. Całość śmiga na Deore, że aż miło. Miałem się przesiąść na coś lepszego zjazdowego, a przesiadłem się na dSLR![]()
Moje dwa koła to Giant Terrago 2005 z upgradem układu kierowniczego i przedniego zawieszenia. Całość śmiga na Deore, że aż miło. Miałem się przesiąść na coś lepszego zjazdowego, a przesiadłem się na dSLR![]()
EOS 40D+BG-2N/350D+BGE3; EFS18-55/3,5-5,6 II, C50/1,8, C100/2,8, T28-75/2,8, C100-400IS L, 430EX, DMIII, Lowepro Nova 4 AW/Rover AW II, RUP-43, Sherpa 600R/Phottix KB-1, MARUMI CPL DHG i inne gadżety...
www.tomaszszyszko.pl
No to lecimy:
FERRER: foto widziales pewnie na okladce poprzedniego numeru BikeAction
ewg: jechalem sam a potem sluchalem, ze jestem nienormalnywiekszosc asfaltem, kawalek gorami (w okolicy Makowa, mozna bylo obciac pare km a ja juz mialem serdecznie dosc asfaltu)
Co do kaskow. Same buraki? Na zawodach widzialem dosc by sadzic, ze wlasnie takie gadanie jest buractwem, sorry. Jakby nie moje 2 poprzednie to raczej nie rozmawiamy tutaj. Chyba, ze trafiasz na jakies elitarne pozerstwo to wtedy poprostu masz zle ugruntowane zdanie![]()
Takich tez znam - kaski, ochraniacze, zawieszenie, tarcze, opowiesci o wypadach w gory. A potem jak przychodzi co do czego, to zjezdzam szybciej crossowka po trasie do DH z Czantorii...dziwne.
Vmax - 101km/h
Avs - ~36km/h (dyst. 50km) to napewno, i kilka podobnych.
Byl tez dosc szybki maraton w Jakuszycach w 2002, 100km w ok. 3h![]()
avs wychodzily ok. 30-31...maraton?
Author Solution SXTani, ale dobry i firmowy
![]()
No i zbiera się chmura. Czarna. Canon/Velbon DF 50/Svierdlovsk 4/Lubitel 166B/Ami 66/Zorka 5
Mówcie, bo kiedyś będę robił takie zdjęcia i takie, i takie, i takie, i takie, a to wszystko tylko kwestia czasu, bo póki co robię takie zdjęcia.
Zaczątek portfolio: link
Popieram. Nie uzywanie kasku w gorach to glupota. Przyznaje sie ze w miescie nie uzywam ale w gorach zawsze. Najlepszy przyklad ze sie przydaje to moj brat, ktory pare lat temu mial bliskie spotkania trzeciego stopnia z kamieniami na szlaku w Alpach.
Na jednej gorce za mocno wylecial do przodu, przelecial przez kierownice i glowa (!) walnal w kamienie na drodze. Kask Cratoni rozlecial sie na kilkanascie kawalkow. Gdyby nie kask byc moze nie mialbym juz brata...
Dla niego co prawda i tak najistotniejsze bylo to ze Bomber Z1 nie ucierpial ani troche :-D
(Sorry za kiepskie fotki. Nie byly robione Canonem)
No nie, przecież wiadomo, że nie chodzi tu o zawodowców, ani o tych co starują w zawodach. Tam kask być musi i powinien (trochę bezpieczeństwa, trochę powierzchni reklamowej no i przepisy - dupochron dla organizatorów). - Chodzi mi o codzinną jazdę bylegdzie. Moze i jestem burakiem ale przy moim przebiegu, przeżytych wariactwach i z czego jestem najbardziej dumny (mimo buractwa) żadnych sytuacji poza kontrolą, śmieszą mnie właśnie pozerzy w kaskach (no jak jeden mąż wszyscy w kaskach cholera!), którzy nie dają rady mnie staremu nawet na asfalcie a co dopiero na stoku...
Jeśli ktoś twierdzi (ktoś zupełnie nie z tego forum :-D ), że gdyby nie kask to nie rozmawiałby tu z nami, to myśle, że powinien sie zastanowić, czy aby nie zachowuję się tak jak kierowcy, krórzy bezkrytycznie wierzą w ABS albo inne poduszki... A noś sobie ten kask jak lubisz, nie wyłączaj ABSu jak cię to kręci, ale na boga najpierw naucz się jeździć bezpiecznie! Nie widze przyjemności w rozpierniczeniu sie na jakimś drzewie, albo zabiciu przechodnia - bo bardziej mnie rajcuje doskonalenie kordynacji i bezbłedne, w ułamkach sekund dobierane najlepszych parametrów do maksymalnej prędkości jazdy. - Coś co chciałbym opanować choćby w połowie tak dobrze na moim EOS'ie...![]()
A co do wypadu do Zakopca i z powrotem to, rzeczywiscie wariactowo, choćby z tego powodu, że jak jesteś w Tatrach to lepiej tam trochę pobyć, że o fotkach nie wspomnę... Ale w jedną stronę to jak najbardziej! ;-)
ewg: zakopane - wtedy jeszcze nie focilem (2002) a pojechalem wlasnie po to zeby zrobic te kilka km, a nie zeby pobycPomyslalem, ze tam moze byc niezle, droge znalem w miare, bylo gdzie uciec w teren, stanac w pedaly na Krowiarkach - troche zabawy po drodze
Bylem kilka tyg. pozniej w Zawoi, z Krowiarek byl tak makabrycznie zajefajny podjazd na jakis szczyt, potem trawersy i w koncu piekny szybki miejscami techniczny zjazd do samej Zawoi. Jakbym wiedzial o tym wczesniej, to pewnie bym dodal ta ok. 1-1.5h petelke do trasy
Wracajac do kasku. Przyrznalem raz w asfalt (kask popekany solidnie) i to nie przez wariactwo...wystrzelila mi przednia guma na czyms przy predkosci ok. 45km/h a potem bylo pikowanie glowa w latarnie i asfalt. Na szczescie nic poza rysami sie nie stalo. A po miescie to faktem jest ze wole czesto na luzno w czapeczce. Mierzyc ryzyko i wiedziec co i jak zrobic to jest dobra cecha. Na zawodach czasem sie zdarzalo uslyszec "z drogi" na zjezdzie...tylko ze pare metrow dalej delikwent albo latal kolo, albo sie podnosilAle latwiej na rowerze zlamac obojczyk niz leb rozwalic...przynajmniej takie maja doswiadczenia znajomi. Kazdy "poprostu" sie przewrocil na bok przy predkosci ok 10-15km/h. No ale widze, ze generalnie sie rozumiemy takze peace
![]()