Hehe: "200 lat trwałości". Papier wszystko zniesie, przecież tego i tak nikt nie sprawdzi.
"Bardzo niska stopa błędów (Block Error Rate)" - co w języku marketingu znaczy: jak padnie - dostaniesz od nas przeprosiny na piśmie. Dodatkowo zwrócimy koszty nośnika".
Ciekawe, czy te profesjonalne cedeki są bardziej odporne na mordercze działanie trzyletniego dziecka, które dorwało się do szuflady z rodzinnym archiwum.
Obawiam się, że niestety jedynym trwałym nośnikiem jest dużo nośników różnych firm i kontrola co jakiś sensowny czas czy aby któryś nie zdycha (wtedy w trybie alarmowym robimy backup). I tak do śmierci pod stosem płyt, których zawartości nikt od lat nie kontroluje
I żeby nie było, że jestem złośliwym niedowiarkiem: właśnie skończyłem przegląd swojego archiwum, same firmowe płytki, nagrywane wolno, z weryfikacją. Niestety - nawet te nie ruszane palcem od lat (8, niektóre ciut więcej) padają, mimo, że i tak moim zdaniem są nieporównanie trwalsze od badziewia sprzedawanego dzisiaj. Nie pomagają próby czytania na czterech różnych napędach. One po prostu nie zostały stworzone z myślą o TRWAŁEJ archiwizacji. Ot, skopiować coś, przenieść z miejsca na miejsce, zrobić backup drogiego programu na wszelki wypadek. Nic więcej.
J