Chciałabym spróbować sfotografować fajerwerki. Jednak kiedyś poszłam z aparatem, wypstrykałam całą kliszę i nic na niej nie byłoNawet nie wiem czy to była wina labu czy moja..nie wnikałam...i nie pamiętam za bardzo czy ja czasem nie wypiłam za dużo wtedy
Do rzeczy,
Przeczytałam kilka rad na stronach różnego rodzaju, żeby
0. ustawić aparat na statywie
1. manualnie ustawić ostrzenie na nieskończoność
2. wybrać min dostępne iso (100)
3. ustawić wstępnie przysłonę f8 -> f16
4. bawić się czasem do uzyskania odpowiedniej ilości rozbłysków
Wszystko ładnie fajnie ale ja nie mam podglądu jak to w analogach bywa. Moje pytanie generalnie sprowadza się do tego jak sugerować się drabinką ekspozycji.
Dla testu podejrzałam sobie jak widzi przy przysłonie f8 mój aparat daną scenę nocną. I wychodzi na to że nawet przy czasie 30" jest niedoświetlenie o 2 EV (albo i więcej bo miga wskaźnik).
Pytanie.
Czy pomair ustawić na matrycowy czy "punktowy"? No bo teoretycznie to zdaje sobie sprawę, że naświetlenie obrazu czerni na 0EV da mi szarość a nie czerń...jednak czy moje rozbłyski sztucznych ogni będą w ogóle widoczne nad budynkami miasta? Czy przy takim czasie przy przysłonie f8 lub f16 moje fajerwerki zleją się w prześwietloną plamę?