Jestem tutaj zupełnie nowy, ale dzięki waszemu forum staram się od pewnego czasu uzupełnić swoje wiadomości z dziedziny fotografii. W tej chwili nie pracuję, ale przez ponad 35 lat zawodowo parałem sie elektroniką, początkowo tradycyjną analogową, później analogowo-cyfrową. Czytając ten temat troszkę mnie "poniosło", a w szczególności wypowiedzi Szanownego Pana swebodzinski. Miły Panie miesza Pan wiele różnych spraw, jedne prawdziwe, drugie mniej, trzecie polegające na cytowaniu osądów i opinii innych osób. Dodając do tego sporo emocji własnych i zapatrzenia w posiadany sprzęt powoduje Pan tylko niepotrzebny "zgiełk medialny" wokół własnej osoby. Ze sprzętem technicznym to najczęściej jest tak jak z aparatami, każdemu z nas marzy się "canonowska jedynka" ale co z tego, że ja ją będę miał , jak wielu tu obecnych dokopie mi jakością zdjęć aż będzie huczało zwykłą 350-tką . Każdy sprzęt jest na tyle dobry na ile użytkownik potrafi wykorzystać jego możliwości i na ile spełnia on oczekiwania użytkownika. Myślę także , że wielu ludzi czytających ten wątek nie będąc elektronikami oczekuje prostej porady, który sprzęt się sprawdza a który nie.
Wbijając swe oczy w ziemię, ze skruchą przyznaję, ze jestem użytkownikiem kilku ładowarek w tym znienawidzonej przez Pana BC900, która wg mnie dość dobrze spełnia u mnie swoje zadanie. Oczywiście ma również i wady , ale o tym może innym razem. Zacznę od od rzeczy podstawowych
Efekt pamięciowy
- mit są ogniwa które go nie posiadają (NIMH czy LiOn)
- prawda jest bardziej okrutna, każde ogniwo posiada ten efekt, acz w bardzo różnym stopniu. W naszym przypadku (ogniwa AA czyli popularne paluszki) występują głównie (ale nie tylko) w dwóch odmianach jako NiCd i NiMh. Jeżeli przyjąć efekt pamięciowy tych "gorszych" jako 100%
to to ocenia się, że te lepsze wykazują go w granicach 33-10%. Wszystko zależy od technologii wykonania(głównie chemicznej) użytej przez producenta. Stąd też niektórzy pozwalają sobie na stwierdzenia w rodzaju "bez efektu pamięciowego".
Pokazywanie "uszkodzonych" ogniw - przy ładowarkach najczęściej mamy tutaj dwie metody "wykrywania" tego stanu.
Metoda pierwsza - pomiar napięcia na ogniwie przed ładowaniem, jeżeli ogniwo ma zbyt niskie napięcie, ładowarka "uznaje" je za uszkodzone i wstrzymuje dalszy proces ładowania. Wtedy właśnie występują te "udziwnienia" o których pisali inni Koledzy, ze po wstępnym podładowaniu w innej ładowarce "ogniwo rusza" i jest już normalnie ładowane w naszym kochanym automacie.
Metoda druga - pomiar maksymalnego prądu ładowania. Czyli ładowarka ma określoną wydajność "normalnego" prądu ładowania i jeżeli ogniwo pobiera większy prąd (najczęściej jest to ok.20% więcej) ładowarka uznaje że ogniwo ma zwarcie i wstrzymuje dalszy proces ładowania. Ten pobór prądu wiąże się m.i. z tzw. opornością wewnętrzną ogniwa, generalnie im ogniwa pojemniejsze tym oporność maleje. Przy tego typu ładowarkach ( najczęściej to te z "mrugającymi diodkami") występuje swoistego rodzaju paradoks np. ogniwa 2000 mAh są ładowane bez problemu, a 2400 ( i wyższe) są określane jako "niby uszkodzone" i proces ładowania zostaje wstrzymany.
Sprawa kolejna jakość wykonania ogniw. Musicie pamiętać, że ogniwa które używacie najczęściej składane są szeregowo w baterię dającą wyższe napięcie niż pojedyncze ogniwo. Pojemność takiej baterii wyznacza najsłabsze ogniwo ! Co więcej eksploatacja takiej baterii prowadzi do szybszego powstawania efektu pamięciowego w tych "lepszych". Dzieje się tak że najpierw wyczerpuje się słabe ogniwo i urządzenie przestaje nam pracować. Więc my w dobrej wierze ładujemy cały zestaw, czyli również te ogniwa które nie były do końca wyczerpane, a to najprostsza droga do powstawania efektu pamięciowego...
Ostatnio po tym jak "powędrowały do kosza" moje piękne 3200mAh firmy Max.... pozwoliłem sobie na pomiar próbek ( wprawdzie niewielkich bo po ok.20 nowych ogniw) kilku producentów, wyniki trochę mnie zszokowały. Powtarzalność pojemności nowych ogniw tego samego producenta (po zaformowaniu i procesie regeneracji) jest bardzo różna. Wśród czołowych producentów w produkcji na rynek ( nie mówimy o tzw. specjalnej) nie znajdziecie "cudów" w rodzaju 3....mAh, ale znajdziecie ogniwa w granicach 2500 mAh z dużą powtarzalnością pojemności (rzędu kilku procent).
Uffff tyle na dzisiaj, starałem się nie używać języka towarzyszącego elektronikom, nie podawać numerów rozwiązań płyt wewnętrznych itp, tylko w miarę przystępnie wytłumaczyć pewne podstawowe sprawy. Jest tego więcej i chętnie podzielę się wiadomościami z tej dziedziny o ile sposób przekazywania i treść będzie Was interesować. Możemy w razie potrzeby bardziej to "utechnicznić, ale pamiętajmy o tych którzy nie mają zdolności w tej dziedzinie. Proszę o krytyczne uwagi.
Beri