Pozwolę sobie znów odpowiedzieć hurtowo.

PMC – Nie wnikam, czy Twoja wypowiedź była kulturalna czy nie, mi chodzi o rzeczową dyskusję. Natomiast ustosunkuję się do Twojej wypowiedzi. Twierdzisz, że to co mówię to bzdura. Czy odnosisz się do wszystkich 21 punktów mojej pierwszej wypowiedzi? Wszystko to jest wg Ciebie bzdurą? A może jednak odnosisz się do wybranych punktów mojej wypowiedzi? Przykro mi, chyba będę musiał zmienić pracę bo wg Ciebie od ponad 10 lat uczę moich studentów samych bzdur.
Opierasz się w swojej wypowiedzi na własnych spostrzeżeniach. I w porządku szkoda, że są one wyłącznie negatywne. Ja mam swoje spostrzeżenia, podparte wiedzą wielu innych ludzi, wiedzą teoretyczną z literatury i praktyką. Te coś o tym wiem. Problem w tym, że moje wypowiedzi dotyczą ogólnej roli i miejsca łowiectwa, Twoja oparta jest zapewne na paru spostrzeżeniach i jak sądzę uprzedzeniach. A teraz po kolei:

<<Często o świcie w romantycznej mgiełce - nie ma bata, nie rozróżnisz gęgawy, od białoczelnej od zbożowej.>>
W zasadzie nie ma potrzeby jeśli tylko takie tam występują. Wszystkie wymienione przez Ciebie to gatunki łowne, na wszystkie można polować. Tylko gęgawa jest gatunkiem lęgowym, pozostałe są przelotne. Ale są inne chronione gatunki gęsi, których tu nie wymieniłeś, być może myśliwi wiedzą, że nie ma ich na tym konkretnym jeziorze?

<<Strzeleli sk... tak koło świtu.>>
Bo tak się poluje, zwykle o świcie lub przed zmierzchem na przelotach gęsi. Widocznie sk.. mieli prawo strzelać.

<<Ani cyranki od cyraneczki. Strzelasz i patrzysz co zabiłeś. Łownych kaczek jest tak z pięć gatunków - reszta chroniona.>>
Łownych kaczek jest 4: krzyżówka, cyraneczka, czernica i głowienka. 90% wśród strzelanych stanowi krzyżówka, reszta to margines.
Ale podniosłeś ważny temat, zresztą jak i kolega KMV w temacie strzelania do dzika. Strzał do nierozpoznanego celu zwłaszcza w tym przypadku opisanym z dzikiem, to kardynalny błąd myśliwego. Jeśli mamy do czynienia z bronią to nie powinno być wątpliwości do czego strzelamy. Zwłaszcza w warunkach gorszej widoczności. A, że jednak niektórzy myśliwi nie stosują się do tej zasady, o czym świadczą przytoczone tu przykłady, to nie dziwię się negatywnemu stosunkowi do nich. Tylko, że to znowu uogólnienie.

<<A w kwestii formalnej, nie zgodzę się:>> ………………
A w kwestii formalnej, wolno Ci się nie zgadzać, szkoda, że wynika to głównie z Twoich uprzedzeń. Bo:

<< - nie mogę pójść nad jezioro kiedy chce i robić zdjęcia bo jakiś debil może mnie postrzelić. A to już narusza moje prawa. >>
Jakie prawa? Pokaż mi przepis, który zakazywałby myśliwym zaniechać polowania bo Ty chcesz sobie fotografować?
Przypominam, że myślistwo JEST prawnie usankcjonowane i jeśli polowanie odbywa się na terenie obwodu łowieckiego po uzyskaniu zgody dzierżawcy tegoż obwodu, w czasie przewidzianym przez prawo, na gatunek łowny, zgodnie z zasadami polowania to WOLNO jest myśliwym polować.
Na kaczki poluje się śrutem (którego donośność jest nieduża), wolno strzelać wyłącznie do lecących i podrywających się do lotu, tylko wówczas gdy kąt podniesienia lufy to co najmniej 45 stopni. Wszystko to właśnie dla bezpieczeństwa. Oczywiście lepiej jest zachować ostrożność i nie ryzykować w bezpośredniej bliskości strzelającego.

<<A to dla tego, że 1% społeczeństwa - zabiera znacznej części społeczeństwa możliwości podziwiania przyrody>>

Tylko ok. 0,25% - liczba myśliwych w Polsce oscyluje wokół 100 tys. I znów jak wiele osób w tej dyskusji robisz ze swoich przypuszczeń pewnik. Skąd wiesz czego pragnie „znaczna część społeczeństwa”? To ja pozwolę sobie również poprzypuszczać. Znaczna część społeczeństwa wolałaby, żeby wokół jezior wybudować ośrodki wypoczynkowe, plaże, dyskoteki, żeby móc tam wypożyczać sprzęt do pływania itp. Żeby teren wokół jezior oczyścić z wszelkich zarośli, trzcin i „chwastów”, zrobić plażę. A jeszcze korzystniej dla większości społeczeństwa byłoby, żeby każdego było stać na wybudowanie własnego domku wypoczynkowego na własnej, ogrodzonej działce najlepiej jak najbliżej jeziora. Widzisz gdzieś miejsce w tej wizji dla licznych stad ptactwa wodnego? Gdzie miałyby odbywać lęgi te ptaki. Ale to są tylko moje przypuszczenia. A może nie? Może są jednak już takie przykłady?

<<Acha: jeden z moich znajomych ornitologów widział jak po nieudanym polowaniu strzelili sobie do myszołowa. Bo się sfrustrowali.>>
A jeden z moich znajomych ornitologów….. Oni też nie zawsze są obiektywni w swoich osądach, uwierz mi. Ale nie neguję tego co widział, wierzę, że tak było, znam ten problem. Ci myśliwi złamali prawo, źle zrobili. Strzelali do gatunku objętego ochroną. Ale nie wiesz czy strzelali dlatego, że się sfrustrowali, pytałeś się ich? Wynika to raczej z innych przyczyn.


<<POPMART: może przypomne takie slynne lwy które po przejęciu stada duszą wszystkie kocięta w danym stadzie (RODZINIE)>>

VITEZ ma rację, tu działa inny mechanizm. Młode samce lwów które opuszczają stado rodzinne po kilku latach włóczęgi próbują przejąć inne stado spod kontroli starych i słabszych samców. Jeśli się im to uda pozostają w tym stadzie zwykle 2-3 lata po czym są wyganiane przez młodsze lwy. Okres reprodukcyjny samca trwa więc krótko. Czasami nowe samce lub grupy samców przejmujące władzę zabijają młode (nie swoje) będące już w stadzie. Korzyścią dla samców jest to, że zabicie młodych poprzedniego samca sprawia, że samice wcześniej przystępują do rozrodu. U lwic występuje zjawisko synchronizacji rui, tzn. że wszystkie w stadzie w tym samym czasie przystępują do rozrodu, rodzą młode i opiekują się nimi. Gdyby młode pozostały przy życiu, samice nie weszłyby w ruję przez następnych ok. 25 miesięcy. Po zabiciu młodych samica jest gotowa do rozrodu już po 9 miesiącach. Osobnik praktykujący dzieciobójstwo zwiększa więc szanse swojego sukcesu rozrodczego. Zjawisko to jest przykładem walki pomiędzy osobnikami w obrębie populacji. Jest korzystne dla samca (zostają jego geny) mimo, że nie przynosi żadnych korzyści gatunkowi (jest mniejszy sukces rozrodczy populacji). Jest również niekorzystne dla samic (część miotów rodzi się nadaremnie).

VITEZ: W biologii testowanych jest wiele hipotez, wiele zachowań nie da się w prosty i jednoznaczny sposób wyjaśnić. Czy zwierzęta polują dla przyjemności? Trudno jest to rozstrzygnąć jednoznacznie. Zwykle polują z konieczności. I zwykle starają się osiągnąć cel jak najmniejszym nakładem sił i przy niewielkim ryzyku. Podstawowym celem polowania jest zaspokojenie głodu. Lecz jeśli głód jest zaspokojony, nie ma ryzyka kontuzji i jest dużo wolnego czasu, to mogą się pojawić inne zachowania. Zwierzęta na pewno odczuwają ból. Czy uważasz, że nie odczuwają przyjemności? Głaskałeś kiedyś kota, drapałeś go za uchem itp. Dlaczego kot łasi się do właściciela, przecież nie zawsze chce uzyskać doraźną korzyść w postaci pokarmu, czasem chce być po prostu wzięty na kolana. Wszystko chcesz wyjaśnić instynktem, czyli zachowaniami wrodzonymi. A zwierzęta też się uczą. Nie można jednoznacznie wykluczyć, że sporadycznie nie polują dla przyjemności. Podałem wcześniej przykład kota. Nie było to polowanie z konieczności, nie było też w tym elementu treningu łowieckiego. Zwyczajnie bawił się i znęcał nad myszą która później zamęczył i pozostawił. Miał po prostu na to dużo czasu.
A myśliwi nie polują wyłącznie dla przyjemności. Nie tylko dawniej, także dziś łowiectwo przynosi konkretne korzyści, nie tylko materialne. Jest po prostu elementem gospodarki człowieka. Tak jak rolnictwo, rybactwo, leśnictwo.

Co do przyjmowania bogatych ludzi do kół. Takie mamy czasy, nastąpiło większe rozwarstwienie społeczne, są osoby bardzo bogate i biedne. Bogatym żyje się łatwiej. Generalnie uważam, że nie jest to pozytywne zjawisko, że preferuje się przyjmowanie bogatszych osób do kół łowieckich. Nie uważam jednak, że to źle że oferują pieniądze na np. wykonanie paśników, czy dokarmianie zwierzyny. Jeśli nie mogą być wystarczająco często w łowisku by się opiekować zwierzyną, to czy jest złe, że zapłacą za opiekę innym? Jeśli mogą zlecić wykonanie urządzeń łowieckich fachowcom to chyba też lepiej? A że nie zawsze zachowują się odpowiednio. No cóż podobno frak leży dobrze na osobie dopiero w trzecim pokoleniu. Osoby te mogą zachowywać się źle i butnie. Z drugiej strony dzięki swoim pieniądzom i kontaktom mogą często inicjować pożyteczne działania, na które szeregowych członków koła nie stać. Wszystko zależy od charakteru osoby.

Pozdrawiam wszystkich.