Już w 50D tej śrubki nie ma. O tyle fajny jednak to model, że ma to dostępne z poziomu menu. No a potem się Canonowi poprzekładało i wyszło 7D i następny xxD, czyli 60D dostał downgrade...
Regulacja zmienia tylko poziom lustra AF. Poziom lustra głównego, przez które widzimy nie zmienia się. Manualnie zawsze ostrość łapałem tak jak trzeba było. W mojej 350D sferyczne punkty zawsze były problematyczne. Po kalibracji dalej pozostały takowe, także ciężko mi stwierdzić, czy łapią na pewno działają świetnie.
Serwisy naprawiając kalibrację robią to metodą najprostszą - programową. Dlatego, myślę, ta śruba zniknęła z Canonów - co se będzie sam użytkownik kręcił - jeszcze zrobi ze swojego aparatu lepszy sprzęt, niż by producent chciał... Firmware działa na zasadzie instrukcji. Nie jest problemem mając sprzęt serwisowy wgrać oprogramowanie ze zmienionymi wartościami opisującymi kontakt body z obiektywem. To metoda ingerencji w oprogramowanie body. Druga metoda, gdy to obiektyw jest zły. To się chyba nazywa fleszowanie, czy jakoś tak. Zmienia się wartości na czipsecie obiektywu. Trzecia metoda, czyli nasza "śrubkowa" jest przy tamtych ryzykowna, bo się działa na sercu aparatu i na dodatek mało skuteczna, bo się robi na wyczucie.
Co do zasad działania mechaniki i optyki, to trzeba by było mieć taki aparat w częściach, a raczej ciężko szukać takiego kozaka, który swój nawet niesprawny aparat rozbierze na części. Przynajmniej ja bym nie mógł. Niechby stał na półce i wyglądał... Raz tylko widziałem 40D w kilku częściach osobno na potrzeby zajęć fotograficznych. Straszne, proszę Państwa było widzieć to i dotykać listków migawki, matrycy...