Witam.

Dzięki wszystkim za posty. Jak dla mnie okazały się pomocne. W odróżnieniu od Żytniej. Pan serwisant twierdził, że prawidłowo naprawił aparat, tylko wszystkie moje trzy obiektywy naraz się zepsuły. Plus obiektywy kolegów też... I "trzeba przysłać do nas, to naprawimy". Nie skomentuję i nie opowiem jakiej furii dostałem... Ale postanowiłem dorzucić kilka rzeczy od siebie, których nie znalazłem na tym forum, plus trochę rzemieślniczych rzeczy, jako człowiek z manipulowaniem małymi 9dla mnie one są jednak duże) rzeczami obeznany, gdyż byłem jakiś czas zegarmistrzem. Dziękuję nibler oraz Bogdan56_Ch za wyczerpujące odpowiedzi na PM oraz pomoc.

Kluczyk - to nie imbus, jak niektórzy piszą. Kluczem właściwym jest ambul, czyli taki kluczyk w kształcie litery L o przekroju sześciokątnym (imbus ma przekrój gwiazdki). Można kupić w elektronicznych sklepach, ale dosyć ciężko trafić właściwy rozmiar. Ja wybrałem drogę kupienia tego co jest, czyli Obi - zestaw kluczy, w którym najmniejszy był 1,5.

Podstawowa sprawa jak przerabiamy kluczyk z większego na mniejszy. Narzędzie, które posiadamy jest zahartowane. Podczas obróbki zahartowanego klucza ścieranie, spiłowywanie materiału jest dosyć uciążliwe. Prosta metoda - lampka spirytusowa, lub zwykły palnik w kuchence gazowej. Wkładamy tam część klucza i odpuszczamy, czyli rozhartowujemy. Wystarczy samą krótszą końcówkę, którą będziemy obrabiać. Po kluczu najpierw przeleci niebieskie odbarwienie - jeśli mamy stal czystą nie oksydowaną. Przy oksydowanej nie zauważymy tego, gdyż skutecznie utrudnia to nam czerń oksydu. Podgrzewamy aż część zanurzona w ogniu nabierze lekkiej wiśniowej barwy. Tu rada - im wyższa część płomienia, tym większa temperatura, więc szybciej nam się nagrzeje jak będziemy go trzymać w czubku płomienia. Najlepiej byłoby przygotować sobie jakiś pojemniczek z olejem, żeby od razu po odpuszczeniu wrzucić do niego klucz. Ważne, żeby od razu. Klucz jest tak cienki, że stygnie bardzo szybko i sam się hartuje spowrotem samym powietrzem. Fakt, nie będzie już taki twardy jak poprzednio, ale jednak może być bardziej miękki. Jak się komuś nie chce bawić, to powinno wystarczyć przesunięcie do dolnej części płomienia i delikatne odsuwanie od źródła ognia - żeby za szybko nie wystygł.

Tak przygotowany klucz będzie nam ładnie się obrabiał.

Klucz też można przygotować ze zwykłego gwoździa. Nawet szybciej będzie niż przy poprawianiu gotowego, większego. Tu również polecam odpuszczenie. Obcinamy kombinerkami łepek, dobrze by było, jakby złapać gwóźdź w klubę którą będziemy manipulować w ręce i mocno skręcić. Kluba ma wkłady trzymające z przecięciami. Ich jest cztery, więc patrząc na nie widzimy, czy dobrze piłujemy, a nie pod jakimś dziwnym kątem, bo jeszcze może nam wyjść trapez z tego. Imadło, kawałek drewnianego klocka, piłujemy na kwadrat, potem kanty spiłowujemy, zaginamy i mamy gotowy klucz. Notabene około 70 lat temu takie coś było egzaminem na przyjęcie do zegarmistrza na naukę, a szło się chyba jako 12-14 latek, także nic trudnego jak dziecko daje radę. Czas wykonania około 5 minut. Czas dopasowywania kluczyka większego - do pół godziny.

Raczę próbować czy pasuje do śruby około rozmiaru 1,1 mm. Zrobiłem 1,0 jak przeczytałem wcześniej i latało trochę.

Mimośród nie chodzi szczególnie ciasno. Przy przekręcaniu słychać charakterystyczne pstryknięcia. Widocznie jest tam jakaś zapadka, dzięki której mimośród samoczynnie się nie przekręca podczas pracy lustra.

Opisywana przez wszystkich śrubka nie jest śrubką, a raczej mimośrodem/krzywką. Proszę się nie bać, wejdzie w niego cała krótsza część klucza. To pewnie żeby klucz podczas kręcenia nie spadł i nie rozwalił matrycy.

Kręcenie w dół - likwidujemy Front Focusa, w górę - Back Focusa.

Po regulacji wszystkie punkty AF pracują prawidłowo, czyli ostrzą w punkt.

Dziękuję i pozdrawiam