Już od dawna czytan ten wątek i z ciekawości przyglądnąłem się monitorom Eizo. Nie wątpię, iż prezentują wysoką jakość w odwzorowaniu obrazu, ale tak jak tańsze modele innych firm są napakowane imho niepotrzebnymi ficzerami.

Weźmy np. symulację zaburzeń postrzegania koloru. Nie będę pytał, do czego to ma służyć, bo z angielskiej strony Eizo wyczytałem, że protanopię i deuteranopię trzeba uwzględniać przy tworzeniu map, stron internetowych, kolorów świateł... Ale ile na świecie jest takich osób?? Ok, to też sprawdziłem ;-) Wg wikipedii na protanopię cierpi ok. 1% mężczyzn i 0,02% kobiet, a na deuteranopię tylu samych mężczyzn i 0,01% kobiet... czyli bardzo mało. Czy naprawdę te funkcje są przez wiele instytucji wykorzystywane?

Druga sprawa to gadżety podbijające kontrast, wyostrzające rozmyte fragmenty obrazu (?!) oraz masakryczny stosunek kontrastu sięgający nawet 3000:1 (mam nadzieję, że wynika z bardzo niskiego punktu czerni?). Czy można je wyłączyć przy obróbce fotografii? Przyznam, że powitałbym z otwartymi ramionami funkcję autoregulacji jasności, bo u siebie w dzień mam zwykle zbyt ciemno (przy jasności monitora na maksa), a w nocy za jasno (i muszę obniżać zwykle do zera, ale wtedy ciężko shopować). Btw mój monitor to Mag 900P (tylko proszę się nie śmiać :-P)