No choćby taki podręcznikowy przykład mutacji, pozornie szkodliwej, która w określonych warunkach jest korzystna: anemia sierpowata. Posiadacze dwóch zmutowanych alleli mają przegwizdane z powodu wadliwych erytrocytów, gorzej radzących sobie z transportem tlenu. Jednak posiadanie jednego allelu chroni posiadacza przed malarią, dzięki czemu mutacja ta rozprzestrzeniła się w Afryce.
Inny przykład - mutacja rodem ze Skandynawii, zapewniająca całkowitą odporność na wirusa HIV.
Do tego cała masa drobnych mutacji (zwykle w genach odpowiadających za antygeny tkankowe) uodparniająca posiadacza na przeróżne choroby.
Dalej - coś bardziej przydatnego w hodowli zwierząt. Bydło z niedziałającym genem miostatyny - wykazuje znaczną hipertrofię mięśniową, a co za tym idzie - więcej jedzenia dla nas
Jakby posiedzieć troche na PubMedzie i przekopać się przez zamieszczone tam publikacje, przykładami możnaby sypać jak z rękawa.
EDIT: I tu drobne wyjaśnienie, jeżeli chodzi o nazewnictwo. Za mutację uważamy allel występujący u nie więcej jak jednego procenta populacji. Powyżej mówimy już o polimorfizmie. Oczywiście, mutacje są źródłem polimorfizmów. Co więcej - dysponując obecną wiedzą z genomiki jesteśmy w stanie dość precyzyjnie określić czas, w którym doszło do jakieś mutacji pierwotnej, odpowiadającej za występujące powszechnie efekty fenotypowe.
EDIT2: To był wątek o dowcipach...