Ponieważ akurat dziś (a raczej już wczoraj) przyszedł czas na przetarcie moich filtrów, podepnę się pod wątek z pytaniem. Jak dobrze da się filtr (w moim przypadku UVki i polar B+W) doczyścić?
Do czyszczenia zabrałem się w świele punktowej lampki na ciemnym tle, co znakomicie uwypukla ewentualne smugi oraz pewną ilość malutkich drobinek kurzu. Część z tych drobinek poddaje się gruszce/pędzelkowi, zdecydowana większość jednak zostaje na swoich miejscach. Zastosowanie techniki chuch(TM) usuwa z kolei większość plamek, ale... w ich miejsce pojawiają się kolejne pozostawione przez ściereczkę (nowiutką, żeby nie było, że ją w kieszeni trzymałem, próbowałem zresztą kilku, w tym Kodaka i B+W), z których część da się zdmuchnąć, a część pozostaje. Delikatna polerka na sucho znów trochę pomaga, ale wprowadza też parę nowych drobinek. I tak można pewnie do końca świata. Czy zatem możliwe jest w ogóle doprowadzenie filtra do idealnej czystości pod światło?
Jeśli chodzi o smugi (np. od paluchów) to zauważyłem, że z UV MRC schodzą w mgnieniu oka, z polarem jednak już tak łatwo nie jest. Poza tym, co mnie mocno zaskoczyło, patrząc przez polara na światło widać kilkumilimetrowe rysy na całym obwodzie filtra (mniej więcej pod kątem 45 do stycznej do pierścienia). Czy to dla tego filtra normalne?